Posłuszeństwo sportowe staje się ostatnimi czasy coraz bardziej popularne i lubiane. Ogromnie cieszy mnie, że obedience przestaje być postrzegane, jako aktywność dla nudziarzy z autorytarnymi zapędami, jednak coraz częściej odnoszę wrażenie, iż ten sport uważany jest za niezbyt wymagający – taki, który łatwo można dodać do swojego “psiego CV”. To prawda, posłuszeństwo sportowe ma relatywnie niski próg wejścia. Na starcie nie trzeba zaopatrywać się w tony drogiego, profesjonalnego sprzętu, wydawać mogłoby się więc, że aby zacząć, wystarczą garść smakołyków i dobre chęci. Tymczasem, to jedna z najtrudniejszych dyscyplin kynologicznych, która wymaga od psa precyzji i dynamiki w wykonywaniu zadań, ogromnej koncentracji i długiej pracy bez nagrody. Stąd, już na początku przygody z posłuszeństwem sportowym, warto – zamiast w piękny, kolorowy szarpak – zainwestować w zajęcia z trenerem. Bo obedience…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwagi? Opinie? Chętnie poznam Twoje zdanie.
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.