T. od urodzenia była wprost rozpieszczana przez pogodę - na świat przyszła w połowie maja, a do naszego domu trafiła na początku lipca, kiedy przez Polskę przetaczała się fala letnich upałów. Szybko zorientowała się, że spacer oznacza nagrzaną w promieniach słońca trawę, przyjemny, ciemnozielony cień oraz wesołe harce z psami i ich ludźmi, którzy wyszli z domów, by również cieszyć się piękną, letnią aurą. Później zaś jesień długo nie chciała ustąpić miejsca zimie. W ten sposób T. przez połowę swojego dotychczasowego życia znała tylko ciepło od czasu do czasu zakrapiane deszczem.
Z tego powodu nie raz zastanawiałam się, jak T. zareaguje na śnieg i mróz. Prawdę mówiąc, miałam nadzieję, że kiedy wreszcie zima zdecyduje się do nas zajrzeć ona i T. nie będą darzyły się sympatią. Niestety, należę do osób, którym jest wiecznie zimno, toteż wiedziałam, że ewentualne długie spacery w temperaturach bardzo ujemnych będą dla mnie raczej nieprzyjemnym doświadczeniem.
Jak na złość T. okazała się nie tylko całkowicie pogodoodporna, ale pokochała zimę od pierwszego wejrzenia. Radość, z jaką wybiega na spacer po zasypanych śniegiem trawnikach, entuzjazm, z jakim rzuca się w zaspy… rzecz po prostu nie do opisania. Nawet gonitwy i zabawy z innymi psami są lepsze, gdy wokoło jest mnóstwo śniegu. Aż trudno powstrzymać się od myśli, że T. może wpaść w depresję, kiedy nadejdzie wiosna.
Nie pozostało mi więc nic innego, jak pogodzić się z perspektywą ciągłego marznięcia, wyciągnąć z szafy najcieplejszy płaszcz i wyruszyć do parku. Teraz zaś prawie żałuję, że odwilż przyszła tak szybko.
Na szczęście mój pies w temperaturze -5 i niżej marznie po przejściu jakiś 20m;) Chociaż wyklucza to np. szkolenie zimowe, bo jedne zajęcia musieliśmy sobie odpuścić:( No nic, pies bez podszerstka a wady i zalety, niestety:P
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę, z drugiej strony T. przynajmniej zapewniła mi trochę ruchu. Oczywiście, to nie jest tak, że nigdy nie jest jej zimno: kiedy biega wszystko jest w porządku, ale gdy trzeba spokojnie wrócić do domu to zakładamy eleganckie, stylowe wdzianko. ;)
UsuńMój tak samo- zima oznacza same szaleństwa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Oli&Emet :)
Bohun też kocha zimę z całego serca, a niestety u nas w tym roku tylko przez tydzień były minusowe temperatury i leżał śnieg. Kiedy w marcu po raz pierwszy termometry pokazały +15 stopni, to Bohun miał załamkę ;) W każdym razie ja nie narzekam, a pies biega wieczorem, kiedy już wracają mu chęci do życia :)
OdpowiedzUsuń