sobota, 12 lipca 2014

Wystawowy debiut, cz. 2

W sobotę 12 lipca na hipodromie w Starej Miłosnej odbyła się pierwsza część Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych oraz XXVII. Klubowa Wystawa Dogów Niemieckich. To właśnie na ten dzień przypadał mój i T. wystawowy debiut, który - cóż tu dużo mówić - z różnych względów nie wypadł najlepiej. Do rzeczy zatem.

Nasz trzyosobowy zespół na miejsce został zawieziony samochodem przez poznanych podczas Psiej Doliny, przemiłych czytelników. Iwona i Janek kilka dni wcześniej zaproponowali nam podwiezienie, za co jestem im ogromnie wdzięczna, szczególnie, że chłodna i deszczowa aura nie zachęcała do podróżowania komunikacją miejską, czy też w ogóle do przemieszczania się po Warszawie w jakikolwiek sposób.

Na miejscu znaleźliśmy się około 10.30. Początkowo planowaliśmy być przy ringu już o 10, ale na ostatnim odcinku trasy utknęliśmy w niewielkim korku, złożonym głównie z samochodów wystawców. Kiedy wreszcie udało się nam dotrzeć na parking, kupić bilety wstępu i odebrać katalog, ruszyliśmy na poszukiwania właściwego ringu (nr 7). Droga okazała się tyleż błotnista, co krótka - zostało nam całkiem sporo czasu, aby odebrać numer startowy i niemożliwie zmoknąć w oczekiwaniu na prezentację. Sierść na ogonie i uszach, pracowicie wyczesywana i suszona wczorajszego wieczora szybko zmieniła się w mokre strąki, dzięki czemu T. bardziej, niż odpicowanego, dostojnego rudzielca, przypominała potwora z bagien. Deszcz padał nieprzerwanie, więc czesanie i suszenie ręcznikiem niewiele pomagało - na ring wkroczyłyśmy więc w wersji au naturel.

Moknąc, grzecznie czekamy na swoją kolej.
Numer startowy, zdjęcie zrobione już po powrocie do domu.
Wkroczyłyśmy to zresztą zdecydowanie za dużo powiedziane. W klatce ustawionej dokładnie przy wejściu na ring znajdował się czekający na swoją kolej seter szkocki gordon (gordony szły zaraz po irlandach), który zerwał się i zaczął ujadać dokładnie sekundę przed rozpoczęciem oceny stawki suk w klasie młodzieży. T., która do tego momentu dzielnie znosiła towarzystwo innych psów i ludzi, mocno się przestraszyła i zupełnie odmówiła współpracy. Wprawdzie zachęcona przysmakiem poszła za swoimi siostrami i zatrzymała się odpowiednim miejscu, jednak o jakiejkolwiek koncentracji i ustawianiu się w odpowiedniej pozycji nie było mowy. Udało się jej nieco rozluźnić dopiero podczas biegania, jednak przez spowodowany wyskokiem kolegi ze Szkocji stres pierwsza część naszej prezentacji, delikatnie rzecz ujmując, pozostawiała wiele do życzenia. Jedyne, co wyszło nam dobrze to tam i z powrotem oraz sprawdzanie uzębienia, które odbyło się sprawnie, bez żadnych prób oporu.
Początek prezentacji: po T. widać wyraźne oznaki dużego stresu.
Sprawdzanie uzębienia.
Biegamy tam i z powrotem.

Ostatecznie, sędzia Aleksander Skrzyński przyznał T. ocenę doskonałą i IV., a zarazem ostatnią, lokatę. Uzasadnienie oceny brzmiało następująco:
14-miesięczna suka, bardzo żywiołowa w ringu, głowa, pigment, uzębienie poprawne, szyja lekko wysklepiona, kłąb zaznaczony, poprawne górna i dolna linia, kończyny prawidłowe, w ruchu poprawne.
Właściwa ocena.
Dyplom, karta oceny psa i katalog - wszystko trochę zamoczone. Zdjęcie zrobione po powrocie do domu.

Po zakończeniu oceny, ale jeszcze przed zejściem stawki z ringu T. doszła do wniosku, że skoro nie musi już przytulać się do pańci w poszukiwaniu ratunku dobrze byłoby poszukać sobie jakiegoś przyjemniejszego miejsca, wyślizgnęła się więc z ringówki i uciekła. Szczęśliwie, wpadła prosto na P. Szybko została odprowadzona do mnie, po czym na zakończenie przebiegłyśmy jeszcze jedno kółko po ringu w towarzystwie całej stawki oraz odebrałyśmy kartę oceny psa wraz z dyplomem uczestnictwa w wystawie. Przypuszczam, że kiedy wreszcie było po wszystkim obie cieszyłyśmy się równie mocno, że to już koniec.
Ringówka smętnie zwisa w mojej dłoni.
Ostatenie kółko na ringu.
Iwona i Janek, wspaniali kibice, którzy byli z nami do samego końca. DZIĘKUJEMY!
Mam spore wątpliwości co do tego, czy T. w ogóle nadaje się na wystawy i czy warto zawracać sobie głowę następną tego typu imprezą. Obyło się wprawdzie bez ataku paniki, jednak sytuacja ze szczekliwym gordonem w roli głównej była dla mojego psa źródłem dużego stresu. Z jednej strony, można uznać, że pechowo trafiła się tuż przed oceną, z drugiej natomiast trudno oczekiwać, aby wszystkie z ponad 1700 czworonogów stłoczonych w jednym miejscu zachowywały się cicho i kulturalnie. Nie pomagało też moje zdenerwowanie - mam wrażenie, że T. znacznie lepiej poradziłaby sobie z doświadczonym handlerem, który mógłby zarazić ją swoim spokojem i pewnością siebie. Na pewno nigdy nie zdecyduję się na uczestnictwo w wystawie halowej, a wystawy plenerowe, przynajmniej na dzień dzisiejszy, również stoją pod znakiem zapytania.

13 komentarzy:

  1. Szkoda, że jest taka strachliwa w takich sytuacjach bo to na pewno przeszkadza w wystawianiu. Ale nie ma co się załamywać, po pierwsze jest ocena doskonała, po drugie wystawy to nie konieczność :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie skreślam wystaw zupełnie - w końcu pies jest na tyle ładny, że nawet stres i słaba prezentacja nie zdołała tego ukryć. Na pewno jednak musimy mocno popracować nad odczulaniem lęku przed szczekaniem i posocjalizować się z jakimiś większymi psami, a dopiero potem myśleć o treningu wystawowym (pozycja, bieganie). Zobaczymy. Będziemy walczyć z oswajaniem z większymi, hałaśliwymi psami i jak się uda coś zdziałać w tej kwestii to może spróbujemy swoich sił ponownie na krajówce we wrześniu. Tymczasem jednak najważniejszy jest długaśny super spacer w nagrodę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zniechęcajcie się po pierwszym razie, konkurentki T. miały tylko jedną przewagę: doświadczenie. Jeśli kupuje się psa „na wystawy”, ćwiczy się z nim prezentację od szczenięctwa i wystawia się go w klasie szczeniąt od 6 mies. (a nawet 4. w klasie młodszych szczeniąt). Jak taki psiak dorasta do klasy młodzieżowej, już wie czego się spodziewać, co więcej – często wystawia się sam z siebie na spacerach, bo po prostu jest do takiej postawy przyzwyczajony. Z takimi psami trudno konkurować wszystkim tym, którzy zaczynają starty od młodzieży, bo interesować się wystawami zaczęli się dopiero po kupnie rasowego psa. Nie chcę się wymądrzać, bo my oszałamiającej kariery wystawowej nie zrobiliśmy, ale wszystko to co Wy dziś, my przeżywaliśmy kilka lat temu z Gaudim (też w młodzieży). Na pierwszej wystawie odmówił współpracy z handlerką, więc wyszłam z nim sama, po pierwszym okrążeniu wyciągnął mnie z ringu ;) Wprawdzie żeby oswajać go z tłumem spacerowaliśmy z nim wcześniej po dworcu centralnym, ale i tak się zestresował jak przyszło co do czego.

    Inna sprawa, że warunki były dziś paskudne, na Waszym ringu było spore opóźnienie, mam wrażenie że staliście na tym deszczu całą wieczność ;) Jakby wszystko szło sprawnie, to wyszłybyście na ring z marszu i nie byłoby czasu na stres. A może na następną wystawę przydałby się namiocik, w którym T. mogłaby się wyciszyć przed wyjściem, niektórym psom to dobrze robi.

    PS
    T. wcale nie jest strachliwa, każdy pies ma prawo się czegoś bać, jak na pierwszy raz było całkiem dobrze. Gdyby nie ta sytuacja z gordonem i o podium miałby decydować tylko wygląd, na pewno by na nim była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem zaznaczyć, że siostry T. Również były po raz pierwszy na wystawie. Nie można zwalać też winy na gordona, po prostu trzeb przyzwyczajać psa do różnych dźwięków.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Gratuluję w takim razie świetnego przygotowania, zarówno psów, jak i ludzi, a także życzę dalszych sukcesów wystawowych. :)

      T. od samego początku bawiła się z innymi psami, jeździła komunikacją miejską i pociągami, bywała w zatłoczonych miejscach, etc. Bardzo dbaliśmy o socjalizację psa. Niestety, nie wszyscy właściciele psów to osoby odpowiedzialne - są tacy, którzy swoim agresywnym pupilom pozwalają biegać bez smyczy i kagańca i nic nie robią sobie z tego, że ich czworonóg atakuje inne psy. Po spotkaniu z takim właśnie duetem na Polach Mokotowskich T. nie lubi, kiedy się na nią szczeka. Oczywiście, staramy się tę kwestię odczulać, ale przed nami długa droga.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Ocena doskonała brzmi świetnie! Każda nowa sytuacja może okazać się stresująca, a początki są zawsze najtrudniejsze. Trzymaliśmy kciuki i będziemy trzymać za każdym następnym razem :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Berka nigdy nie wystawiałam i nie mam żadnego doswiadczenia i mój pies jest wykastrowany co sprawia ze jest niesmiały jak paromiesięczny szczeniak - nie był taki przed kastracją, ale to wiadomo. Trzymam kciuki za Was! T. widać ze jest zdenerwowana na tych fotkach (niektorych, bo na tej co fruwa luzem to pełnie szczęścia :D ) i kojarze to zachowanie u Berka - właśnie takie "mamo, ratuj, choć nic sie nie dzieje". Mnie jeszcze zastanowił ten biedny gordon w klatce... gordony bardzo rzadko i sporadycznie szczekają wiec ten musiał byc niezadowolony i zestresowany ze az tak sie rzucił. Przykre. Juz pomijam ze stał przy wejsciu na ring, co jest debilstwem :/

    OdpowiedzUsuń
  6. I tak myślę, że było to dla was fajne doświadczenie. Mogłyście zobaczyć jak to wszystko się odbywa i dostać oceny seńdziego. T. i tak wyglądała pięknie!

    Pozdrawiamy H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Najważniejsze, że spróbowaliście:)

    OdpowiedzUsuń
  8. @I.nna:
    Dzięki za pocieszenie. Na pewno będziemy ćwiczyć z T. również pod kątem wystawiania i w zależności od rezultatów treningów i jej pewności siebie zdecydujemy, co dalej zrobić z kwestią wystawiania. Na tę okazję na pewno też zaopatrzymy się w przenośną klatkę, która będzie mogła służyć T. za schronienie.

    @urlopnaetacie.pl:
    Dzięki, na pewno pochwalę się, jeżeli zdecydujemy się występować jeszcze raz. :)

    @Pies Berek:
    Niestety, wystawa to dla wszystkich psów pewien stres, chociażby ze względu na stłoczenie dużej liczby zwierząt w jednym miejscu. Klatka gordona była ustawiona wyjątkowo nieszczęśliwie, przypuszczam, że chciał jej bronić, kiedy do wejścia do ringu zbliżyły się mające za chwilę się prezentować irlandy.

    @Hania i Myszaty Potwór:
    Prawda, to było ciekawe doświadczenie i warto było spróbować. Zobaczymy, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulujemy oceny i życzymy dalszych sukcesów. Z czasem na pewno będzie łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Debiut udany! :-) Nie zniechęcajcie się, w końcu pierwszy raz zwykle bywa stresujący ;-) Trzymamy kciuki i łapki za dalsze sukcesy :-) Pozdrawiamy, Asia i Bona piesoswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że dla owego szczekającego psa leżenie przy samym ringu to neizły patent, psiak przez jakiś czas poleży przy nim to i na ring wejdzie jak do siebie :) Następnym razem trzeba przyjechać rano i zbunkrować psa przy ringu żeby mógł oswoić się ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń

Uwagi? Opinie? Chętnie poznam Twoje zdanie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...