piątek, 8 sierpnia 2014

Recenzja: Cesar Millan "Jak uszczęśliwić psa"

Cesar Millan to osoba, której nikomu nie trzeba przedstawiać: jest co najmniej równie znany dzięki programowi telewizyjnemu “Zaklinacz psów” cieszącemu się wręcz fanatycznym uwielbieniem fanów z całego świata, co swoim kontrowersyjnym poglądom na wychowanie naszych ukochanych czworonogów. Niedawno nakładem Wydawnictwa Illuminatio ukazała się jego najnowsza książka “Jak uszczęśliwić psa. 98 najlepszych wskazówek od Zaklinacza psów” (ang. Cesar Millan's Short Guide to a Happy Dog: 98 Essential Tips and Techniques) w zamierzeniu mająca pomóc wszystkim psim przewodnikom w wychowaniu pupili na świetnych towarzyszy codziennego życia. Do tej pory nie miałam do czynienia z publikacjami książkowymi spod znaku Cesar’s Way, toteż postanowiłam bliżej przyjrzeć się jej zawartości.

Wprawdzie, jak głosi popularne przysłowie, książki nie należy oceniać po okładce, zacznę jednak od krótkiego spojrzenia na powierzchowną, a zatem wydawniczą stronę publikacji. Liczący nieco ponad 200 stron poradnik wydano w formacie mniej więcej zeszytowym (B5) w miękkiej oprawie ze skrzydełkami. Z okładki do czytelnika uśmiecha się garniturem olśniewająco białych zębów słynny autor, tulący zadowolonego z siebie buldoga. Nieco podobnych, aczkolwiek już tylko czarno-białych, zdjęć znajdziemy również w środku. Jakość wydania, szczególnie pod względem czytelności i łatwości poruszania się po książce, nie pozostawia wiele do życzenia. Szkoda tylko, że poradnik wydrukowano na brzydkim, szarym papierze.


“Jak uszczęśliwić psa” składa się w sumie z 9. rozdziałów. Przyswojenie zawartych w nich wiadomości powinno dostarczyć czytelnikowi wiedzy na temat funkcjonowania psiego mózgu, zaspokajania podstawowych potrzeb czworonogów, wyboru odpowiedniego pupila oraz rozwiązywania typowych problemów behawioralnych. Omawianie kolejno zawartości każdego z nich mija się z celem, toteż w poniższym tekście skupię się jedynie na najważniejszych, najcenniejszych, ale też i najbardziej kontrowersyjnych aspektach publikacji.

Trzy pierwsze rozdziały (“Psi stan umysłu”, “Naturalne Psie Prawa Cesara” oraz “Dziewięć prostych zasad równoważenia psa”) dotyczą funkcjonowania psiego mózgu oraz wynikających stąd metod komunikacji na linii pies-pies i pies-człowiek, a także miejsca psa we współczesnej rodzinie (jak twierdzi Cesar: w stadzie). Zakres wiadomości obejmujących psią neuroanatomię jest co najmniej mocno ograniczony. Jako, że lubię zdobywać wiedzę z dobrą dokładnością szukając tego rodzaju informacji wolałabym sięgnąć do zdecydowanie bardziej szczegółowych źródeł. Nie widzę potrzeby zamieszczania tego rodzaju wiadomości w poradniku przeznaczonym dla “szarego człowieka”, który z jednej strony takiej wiedzy za bardzo nie potrzebuje, z drugiej natomiast, jeżeli już potrzebuje to z pewnością w znacznie szerszym zakresie. Tych kilka “naukowych” stron pełni jednak w książce ważną funkcję, ma mianowicie uzasadniać teorię Millana, dotyczącą psio-ludzkiej komunikacji. Naczelny treser amerykańskich czworonogów uważa bowiem, że komunikują się one - tak ze sobą, jak i ze swoimi ludzkimi kompanami - za pomocą energii. O tym, że psy świetnie potrafią odczytywać nastroje swoich właścicieli (i nie tylko) wiadomo nie od dziś, jednak teoria Cesara, szczególnie w świetle współczesnej neurobiologii, brzmi jak tani mistycyzm. Psy - jako najbliżsi zwierzęcy towarzysze człowieka, znani ze swojej niezwykłej empatii - od dawna są przedmiotem zainteresowania naukowców, a wyniki badań, dotyczących odczytywania przez nie ludzkich intencji i nastrojów nie stanowią tajemnicy państwowej. Tym bardziej trudno mi zrozumieć, dlaczego Cesar Millan swoje teorie szkoleniowe opisuje używając instrumentarium właściwego raczej dla XIX wieku. Wszystkim zainteresowanym neurobiologią, a jednocześnie niezwiązanym zawodowo z tzw. hard science polecam rewelacyjnego bloga słynnego polskiego profesora, Jerzego Vetulaniego, ze szczególnym uwzględnieniem publikacji o neuronach lustrzanych.

Jakkolwiek naukowe podwaliny metod wychowawczych stosowanych przez autora “Jak uszczęśliwić psa” pozostawiają wiele do życzenia, niektóre z jego wychowawczych rad są całkiem rozsądne. Cesar Millan znany jest wprawdzie ze szkolenia opartego przede wszystkim na teorii dominacji (wiele mówi na ten temat już choćby tytuł jego najnowszego programu telewizyjnego “Przywódca stada”, ang. Pack Leader), przez lata jednak zdążył nieco złagodnieć i otworzyć się na koncepcję wzmocnień pozytywnych. Z tego względu w “Jak uszczęśliwić psa” znajdziemy mieszankę różnych metod szkoleniowych - zarówno awersyjnych, jak i pozytywnych. Psi przewodnik otrzymuje w omawianym poradniku zestaw wskazówek, które należy traktować z wielką ostrożnością i z pewnością nie można stosować ich “w ciemno”, względem każdego psa. Z jednej strony mamy bowiem powtarzaną wielokrotnie zasadę obchodzenia się z czworonogiem opartą na trzech krokach: ćwiczeniach (wybieganiu, rozładowaniu energii), dyscyplinie (w rozumieniu wyznaczania zasad, w ramach których zwierzę funkcjonuje w domu i konsekwentnego ich przestrzegania) oraz okazywaniu czułości, z drugiej natomiast, jako metoda naprawiania niewłaściwych zachowań proponowane jest szarpanie smyczą podczas spacerów. Cała publikacja jest zresztą pełna tego rodzaju sprzeczności. Cesar podkreśla na przykład konieczność zapewnienia psu codziennej dawki ruchu, jednocześnie proponując jako odpowiednie ćwiczenia przede wszystkim spacery na smyczy, polegające na chodzeniu cały czas przy nodze przewodnika, z krótkimi przerwami na wąchanie trawki w nagrodę. Dla mnie - jako właściciela setera irlandzkiego, a zatem psa o ogromnej potrzebie ruchu - to dość szokujące rozwiązanie; jestem pewna, że zastosowanie go w naszym przypadku mogłoby doprowadzić jedynie do ogromnej frustracji i stresu u psa, a nawet wyuczonej bezradności. Podobnie rzecz ma się w przypadku antropomorfizacji: raz autor przestrzega przed nią, jako przed wielkim niebezpieczeństwem, innym razem opisuje znaczące spojrzenie swojego psa, które kazało mu odmienić swoje życie.

Dość obszerną część publikacji zajmuje rozdział, dotyczący korygowania powszechnych u psów problemów behawioralnych, jak nadmierne podniecenie, agresja, lęk separacyjny, czy nadmierne szczekanie i gryzienie przedmiotów. Proponowane rozwiązania, będące - o czym już była mowa - połączeniem technik wywodzących się zarówno z teorii dominacji, jak i metody wzmocnień pozytywnych, opatrzone są przykładami psów, z którymi Cesar zetknął się w swojej pracy. Osobiście uważam, że tego rodzaju historie z życia wzięta są często ogromną zaletą rozmaitych publikacji szkoleniowych, niestety, nie w tym konkretnym przypadku. Opisane w “Jak uszczęśliwić psa” historie rehabilitowania konkretnych czworonogów są zdecydowanie zbyt ogólne, aby pomóc czytelnikowi w przyswojeniu proponowanych przez Cesara metod szkoleniowych. Zbyt często sprowadzają się do niewiele mówiących stwierdzeń w stylu “Przez dwa ciężkie miesiące musiałem z nią (suczką imieniem Luna) pracować w Centrum Psychologii Psa, ale w końcu udało mi się sprawić, że znów zamieszkała z Abelem”.

Jedyną częścią poradnika, którą można polecić właściwie bez jakichkolwiek zastrzeżeń jest rozdział 6, “Wybór psa, który będzie dla ciebie odpowiedni”. Aż trudno uwierzyć, że został on napisany przez tę samą osobę. Cesar nie tylko daje w nim wartościowe wskazówki, dotyczące wyboru właściwego czworonożnego towarzysza, ale też kładzie mocny nacisk na potrzeby psów, konieczność poświęcania im czasu oraz bycia przygotowanym na koszty związane między innymi z opieką weterynaryjną. Również w tym rozdziale przeczytamy o zaletach wciąż niedostatecznie powszechnego czipowania psów i sterylizacji zwierząt (Cesar rozsądnie podkreśla, że nie powinny jej podlegać jedynie reproduktory i suki hodowlane). Szczególnie tę ostatnią część powinni przeczytać wszyscy właściciele psów, którzy nie decydują się na sterylizację swoich pupili, bo “pies musi przynajmniej raz pokryć sukę”, a “każda suka co najmniej raz w życiu powinna mieć szczenięta”.

Mogłoby się wydawać, że “Jak uszczęśliwić psa” to publikacja, która ma więcej wad, niż zalet. To prawda, jednak być może wbrew pozorom tym, co najbardziej razi w niniejszym poradniku nie jest pomieszanie pozytywnych i awersyjnych metod szkoleniowych, a częste odbieganie od tematu. Sięgając po książkę pod tytułem “Jak uszczęśliwić psa” czytelnik spodziewa się w niej przede wszystkim znaleźć cenne wskazówki, dotyczące wychowania swojego czworonoga. Tymczasem poradnik w co najmniej równej mierze, co o szkoleniu psów opowiada o… prywatnym życiu autora i jest pełen nachalnej autopromocji. Dowiadujemy się między innymi, że Cesar bardzo mocno przeżył rozwód oraz podjął wiele niekorzystnych decyzji biznesowych, które ostatecznie doprowadziły go do próby samobójczej. Jego metody szkoleniowe wynoszone są do rangi życiowej filozofii, dzięki której można naprawić nawet najbardziej złamane życie, a także osiągnąć sukces w sferze rodzinnej i zawodowej. Więcej nawet - okazuje się, że program “Zaklinacz psów” jednemu z widzów dosłownie uratował życie. Cesar kreuje się na życiowego coacha, psychologa nie tylko psiego, ale i ludzkiego, a czytając “Jak uszczęśliwić psa” trudno oprzeć się wrażeniu, że książka powstała przede wszystkim w celu promocji innych dokonań autora, a nie niesienia kaganka oświaty (jaka by ona nie była) wśród zagubionych psich przewodników.

Na koniec warto zwrócić uwagę na jakość polskiego wydania publikacji. Tłumaczenie, którego autorem jest Maciej Lorenc wypada zgrabnie i chociaż osobiście nie lubię tego charakterystycznego dla amerykańskich poradników stylu nie mam mu nic do zarzucenia. Szkoda natomiast, że wydawca nie zadbał o lepsze dostosowanie publikacji dla polskiego czytelnika: na końcu książki znajduje się garść adresów przydatnych stron internetowych o ćwiczeniach, czy podróżowaniu z psem. Niestety, wszystkie te odnośniki prowadzą do stron rozmaitych amerykańskich organizacji i stowarzyszeń. Nie przedstawiają one zatem dla polskiego odbiorcy żadnej wartości. Po pierwsze, problemem jest bariera językowa chociaż znajomość języka angielskiego jest coraz bardziej powszechna, po wtóre zaś polskie i amerykańskie realia hodowli psów i opieki nad nimi są zbyt odmienne, aby lektura mogła być czymś więcej niż ciekawostką.

“Jak uszczęśliwić psa” Cesara Millana to książka, do której należy podchodzić ze sporą dozą ostrożności i zdrowego rozsądku, a także umiejętnością krytycznego myślenia. Mogę ją polecić jedynie wiernym fanom Cesara Millana, którzy być może dzięki tej publikacji złagodzą nieco swoje podejście do wychowania czworonogów. Poradnik, niestety, absolutnie nie nadaje się dla początkujących psich przewodników. Każdy kto dopiero zaczyna swoją przygodę z psami, powinien sięgnąć po inne źródła wiedzy - chociażby dlatego, że więcej jest w nich przydatnych wskazówek i porad, a mniej sławnego autora. 

Podstawowe informacje

Tytuł: "Jak uszczęśliwić psa. 98 najlepszych wskazówek od Zaklinacza psów"
Autor: Cesar Millan
Wydawca: Illuminatio
Data wydania: 2014
Tłumaczenie: Maciej Lorenc
ISBN: 978-83-63965-43-3
Cena: 39,90 zł

Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Illuminatio.

9 komentarzy:

  1. Mnie zawsze bawiło pisanie o energii, którą w zasadzie w książkach Millana można by zastąpić np. "komunikacją niewerbalną". Natomiast zdumiewał mnie fakt, że jawnie przyznaje się on do ignorancji i z taką dumą zawsze pisze, że jest samoukiem. Chyba w drugiej książce napisał o tym, że dowiedział się o istnieniu czegoś takiego jak kwadrat wzmocnień - rączki mi odpadły. Tzn. świetnie, że się uczy, tylko dlaczego tak późno...
    Chyba najlepsza jest jego pierwsza książka, bo jest w niej najmniej o psach, jest głównie o życiu Cesara, a on jest nie da się ukryć bardzo charyzmatyczną postacią, w dodatku książka jest lekko napisana i naprawdę świetnie się ją czyta (tzn. jak się pominie niektóre brednie jak te o energii).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, Cesar Millan to bardzo charyzmatyczna postać i to właśnie na tej charyzmie i pewności siebie opiera on swój autorytet, któremu dały się zwieść miliony ludzi na całym świecie i traktują jego porady oraz teorie niemal jak prawdę objawioną, co może być po prostu szkodliwe w przypadku delikatnych psów.

      Usuń
  2. Lubię książki Cesara. I to nie dlatego,że zgadzam się w zupełności z tym co pisze, ale pozwalają mi one szerzej spojrzeć na całe szkolenie i zachowanie psów. Z każdej książki wyniosłam coś nowego, wyciągnęłam własne wnioski i bardziej utwierdziłam swoje zdanie na temat szkolenia i wychowania psów. Jednak nie są to z pewnością książki dla początkujących osób, które zapewne wzięłyby te książki za poradnik.
    Tej nie miałam okazji czytać, ale pewnie niedługo wpadnie w moje ręce :).

    OdpowiedzUsuń
  3. miałam przyjemność przeczytać dwie pierwsze jego książki. W pełni zgodzę się z Tobą, że czytanie jego życiorysu jest irytujące. Ale jego książki przypominają mi nieco styl Monty'ego Roberts'a ( to ten, który był inspiracją do stworzenia książki Zapomniany Język Psów, pierwsza osoba, która zainteresowała się tematem istnienia języka zwierząt. Swoje życie poświęcił koniom i szerzeniem teorii języków zwierząt jako drogi bezbolesnej komunikacji).
    Mam wrażenie,że po lekturze jego książek mam nieco szerszą perspektywę poglądu na temat ludzkich i psich umysłów, najbardziej lubię jego opisy danego psa i teorię, jaką do niego przyporządkowuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po książkę chętnie bym sięgnęła. Głównie po to by przeczytać kilka rozdziałów, których opisy w twojej recenzji mnie zaciekawiły. Między innymi o agresji, lękach szczekaniu itd. Oraz o dziale przed kupnem psa, jaką rasę wybrać, czym się kierować. Okładka książki wpada w oko, bo zerka z niej znajoma raczej dla wszystkich psiarzy twarz Cesara Millana, co zwiększa jej nabór o kilkanaście procent (jeśli nie więcej). Mimo to uważam, że jeżeli osoba dopiero, co wchodzi w świat psów i jest niedoświadczona to nie powinna sięgać po tą książkę. Głównie, dlatego że może ona namieszać w głowie metodami szkolenia (pozytywnej i tradycyjnej). Przez co przyszły właściciel czworonoga może zaszkodzić swojemu pupilowi. Ogółem ja bym chętnie do niej zajrzała, jednak z pewną odległością.

    Zapraszamy do nas!
    H&F
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam okazję czytać książkę Milana : Jak wychować idealnego psa.
    Rzeczywiście było w niej więcej historii i życia autora niż konkretnych porad. Tak jak napisałaś trzeba do książki podejść ze zdrowym rozsądkiem i z rezerwą. Nie przyjmować wszystkiego jako prawdę absolutną.
    Dla mnie ta książka była tylko bodźcem i motorem do szukania nowych źródeł wiedzy.

    Zdecydowanie bardziej polecam nasze rodzime publikacje np. Pana Jacka Gałuszki

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dwie publikacje Jacka Gałuszki i rzeczywiście, to książki o niebo bardziej przydatne, zwłaszcza, że nakierowane na rozwiązanie konkretnego problemu ("Aria, do mnie!" i "Aria, równaj"). Ostatnio jednak zaczęłam dość wysoko cenić sobie materiały, które można znaleźć na youtube i regularnie podglądam co nowego słychać na kanałach kikopup, czy Victorii Silwell.

      Usuń
    2. Oj zdecydowanie bardziej lubię Victorię Stilwell czy kikopup! Styl Millana mnie bardzo drażnił, a jego teorie mnie po trosze przerażają a po trosze bawią...Odnoszę wrażenie, że nie jest przyjemny w obyciu, może to śmiesznie zabrzmi, jednak wolę ludzi troszkę bardziej pokornych wobec zdobywania wiedzy i dysponowania nią.

      Usuń

Uwagi? Opinie? Chętnie poznam Twoje zdanie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...