piątek, 13 lutego 2015

Ja się nie wstydzę. Ty - powinieneś

Poniższy tekst nie ma na celu zniechęcenia kogokolwiek do adopcji, a zachęcenia do kupowania psów rasowych - to decyzja, którą każdy musi podjąć sam. Ważne, aby pies pochodził ze sprawdzonego źródła.
Tekst ten jest natomiast apelem o mówienie prawdy - szczególnie tej, której nie sposób ująć w proste, chwytliwe frazesy.

***

10 lutego o godzinie 22.00 na fanpage’u schroniska w Korabiewicach - oficjalnej stronie tej instytucji, utrzymującej się ze środków Fundacji Viva! oraz wpłat-darowizn od osób prywatnych - ukazał się tekst, będący swego rodzaju podsumowaniem interwencji, przeprowadzonej w pseudohodowli rodziny R. Tekst zestawiał zalety adopcji z wadami zakupu psa rasowego. Chciałabym móc napisać, że ów artykuł nieopatrznie powielał powszechnie krążące w środowisku mity i stereotypy, wierzę jednak, że osoba będąca pracownikiem lub wolontariuszem w schronisku dla bezdomnych zwierząt powinna wiedzieć lepiej. W związku z tym fakt, że schronisko zdecydowało się na swojej stronie opublikować podobny wpis napawa mnie ogromnym smutkiem. Jest on bowiem przykładem rażącego braku rzetelności i próbą siania niezgody w środowisku miłośników psów - zarówno rasowych, jak i wielorasowych - które dla dobra zwierząt powinno działać razem.

Przemyślana adopcja ze sprawdzonego źródła, tak samo, jak przemyślany zakup psa z dobrej hodowli to odpowiedzialne, życiowe wybory, których nikt nie ma prawa wartościować. Miłość zwierzęcia natomiast nie zależy od tego, czy jego opiekun uiścił opłatę adopcyjną w schronisku, czy też przelał ustaloną kwotę na konto hodowcy. Zależy od człowieka: tego, jaką uda mu się zbudować ze zwierzęciem relację, jak wiele czasu będzie mu poświęcał, jakie skojarzenia ze swoją osobą zbuduje. Takie, czy inne pochodzenie psa nie ma tu nic do rzeczy.

Porównywanie zakupu psa rasowego do zakupu kota w worku obraża wszystkich odpowiedzialnych hodowców, którzy za swój życiowy cel obrali sobie pielęgnowanie najbardziej wartościowych cech w danej rasie. Pies rasowy, a więc rodowodowy, pochodzący od znanych z charakteru oraz przebadanych pod kątem chorób typowych dla danej rasy przodków jest od kota w worku co najmniej daleki. Niestety, pod kątem charakteru zwierzęcia adopcja jest znacznie mniej pewnym rozwiązaniem, a ukrywanie tego faktu z pewnością nie przyczyni się do zmniejszenia bezdomności wśród psów. Przeciwnie, może jedynie zwiększyć liczbę nieudanych adopcji. Jak wiele psów wraca do schronisk, bo ich nowi właściciele są przekonani, że z wdzięczności za uratowanie ze schroniskowej rzeczywistości czworonożny pupil będzie ideałem posłuszeństwa?

Hodowla i pseudohodowla to dwie różne rzeczy, a stawianie pomiędzy nimi znaku równości świadczy albo o niewiedzy albo o próbie celowego wprowadzenia kogoś w błąd. Bezdomność wśród zwierząt zwiększają przede wszystkim osoby, decydujące się na ich nieodpowiedzialne rozmnażanie. Przeciwnicy sterylizacji i kastracji, którzy uważają, że “suka przynajmniej raz w życiu powinna mieć młode”, a wykastrowany pies “będzie nieszczęśliwy”. Właściciele psów w typie rasy, którzy do spółki z sąsiadem decydują się rozmnożyć swoje psy, aby zrobić łatwy biznes. Z pewnością jednak za bezdomność psów nie są odpowiedzialni ludzie, którzy wydają setki tysięcy złotych w pierwszej kolejności na odpowiednie żywienie swoich rasowych psów i najwyższej jakości opiekę weterynaryjną, potem zaś na członkostwo w FCI, rejestrację psów, zrobienie uprawnień hodowlanych, przeglądy miotów, etc.

Więcej nawet, miłośnicy konkretnych ras często starają się działać na rzecz psów w typie lub po prostu psów bezdomnych: ratują je z pseudohodowli, zbierają środki na leczenie, dbają o znalezienie dla nich odpowiednich domów. Wreszcie, organizują zbiórki pieniędzy i darów dla schronisk. Także dla Korabiewic. Wygląda jednak na to, że autor tekstu uważa ich działania i wpłaty za mniej wartościowe. Może w takim razie schronisko powinno przestać je przyjmować?
Nie ukrywam, że cieszy mnie negatywna, a więc po prostu rozsądna, reakcja na tekst.
Nie dam się wpędzić w poczucie wstydu. Bo nie rozumiem, dlaczego miałabym wstydzić się tego, że mam psa rasowego, pochodzącego z wspaniałej hodowli, gdzie zwierzęta obdarza się szacunkiem i miłością, a kandydatów na psich rodziców uważnie sprawdza. Nie, nie wstydzę się tego.

Ty, autorze wpisu, który 10 lutego o godzinie 22.00 ukazał się na fanpage’u schroniska w Korabiewicach - powinieneś się wstydzić. Przypominam Ci, że - odpłatnie bądź nie - pracujesz dla instytucji zaufania publicznego, która utrzymuje się z darowizn, a więc takiej, która powinna kierować się zasadami transparentności i rzetelności. Takie próby wprowadzenia w błąd osób, którym na sercu leży dobro zwierząt są nie tylko naganne i nieuczciwe, ale szkodzą sprawie, o którą starasz się walczyć. Właśnie udało Ci się zniechęcić do siebie i schroniska, na rzecz którego działasz spore grono aktualnych i potencjalnych darczyńców.

Gratuluję.

25 komentarzy:

  1. Zdecydowanie popieram, nie tylko jako właścicielka psa z hodowli (i osoba planująca kolejnego psa z hodowli), ale tez jako osoba widząca w hodowcach normalnych ludzi, dobrych znajomych, którym zależy na swoich psach, i którzy często muszą podejmować trudne decyzje. Nie widziałam tego tekstu, ale potwierdza on we mnie przekonanie, że dziś ludzie zaangażowani w adopcje sami działają na swoją niekorzyść. Nie wiem, co na celu ma wzbudzanie konfliktu między ludźmi mającymi psy, bo zawsze zdawało mi się, że wszyscy mogą inaczej wesprzeć działania na rzecz zwierząt. I wszyscy mogą zdecydować, jak i czy chcą to zrobić. Szkoda psów w tym wszystkim. A dodam, że w tę akcję interwencyjną też chciałam się zaangażować, jako że w pseudo była moja ukochana rasa. Niestety, nie udało mi się do dziś uzyskać żadnych informacji, oprócz tego, że można wpłacać pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ostatnio coraz częściej miłośnicy psów rasowych oraz hodowcy (tacy prawdziwi) mieszani są z błotem i to nie przez ludzi, którzy rzeczywiście mogą nie wiedzieć, jak wygląda prawdziwa hodowla, ale przez takich od których tego typu rzetelnej wiedzy oczekiwałabym w pierwszej kolejności, zatem pracowników i wolontariuszy fundacji i organizacji prozwierzęcych. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku strony "Psia mać! Nie kupuj od pseudohodowców", gdzie oberwało się belgijskiej hodowli FCI z ponad 30-letnim doświadczeniem za to, że w 2009 roku urodził się tam wyjątkowo liczny miot (u seterów 10-12 szczeniaków to w zasadzie norma). O tej sprawie pisałam tutaj: http://trendzseterem.blogspot.com/2015/01/kazdemu-wedug-jego-potrzeb.html
      Bardzo martwi mnie też powtarzanie, że "adoptowany kocha bardziej", bo ktoś kto w to uwierzy może się bardzo rozczarować swoim adoptowanym psem. Zresztą, czy zabieranie psa ze schroniska, bo kocha bardziej można nazwać odpowiedzialną adopcją?

      Usuń
  2. Odszukałam ten post na Korabkowym fp - nie do wiary, ile bzdur w jednym poście! "Pies z adopcji kocha bardziej", a kupując psa z hodowli bierzemy "kota w worku", "wspieramy eksploatację zwierząt", "powielamy cierpienie" itd. Co to w ogóle jest? Nie dość, że tak strasznie powielają stereotypy, to jeszcze dzielą ludzi na tych, co mają rasowe psy, i tych, co pomagają bezdomniakom.

    Gdyby nie to, że mało mnie rusza opinia jakiejś rozemocjonowanej laski, pewnie sama bym się poczuła urażona, bo mam psa z rodowodem, dbam o niego najlepiej jak potrafię i cieszę się, że mogłam spełnić swoje marzenie o dogu. Ale jednocześnie co tydzień chodzę na Palucha wyprowadzać tamtejsze psy na spacer, spędzam z nimi czas, wyczesuję kołtuny, cieszę się jak głupia, jak któryś pójdzie do domu i czasem żałuję, że sama w tym momencie nie mogę mieć drugiego psa, bo wzięłabym jakiegoś "paluszaka". Ale nie wiem, czy w ten sposób kiedykolwiek uda mi się zmazać grzech posiadania "rodowodowego psa" ;)

    Jeszcze inna sprawa, że taki post to pijarowy strzał w stopę - nie dość, że brak merytoryki jest rażący, to w komentarzach widać, jak wiele osób jest tym postem zniesmaczonych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w zasadzie czuję się nieco urażona - w zeszłym roku to właśnie na konto Fundacji Viva! wpłaciłam swój 1% podatku. Teraz dowiaduję się, że bez względu na to, co bym nie zrobiła nie będzie się to liczyć, bo ośmieliłam się mieć psa z hodowli. To bardzo nieuczciwe podejście.
      Podziwiam Cię za działalność na Paluchu, zwłaszcza, że wyczesanie naprawdę potrafi sprawić, że ktoś psa zauważy i da mu nowy dom :)
      Bardzo, bardzo cieszy mnie widoczna na FB Korabiewic negatywna reakcja na ten tekst - oznacza ona, że ludzie są rozsądni, znają realia i nie pozwolą wprowadzić się w błąd. Szkoda, że podobnie rzecz nie wyglądała, kiedy hodowla irlandów z Belgii obrywała po głowie od "Psia mać! Nie kupuj od pseudohodowców" (http://trendzseterem.blogspot.com/2015/01/kazdemu-wedug-jego-potrzeb.html).

      Usuń
    2. Tak, widziałam ten post o "wyeksplatowanych sukach" ze zdjęciami zadbanych irlandów jako ilustracją. Nawet nie chciało mi się tego komentować na fb, bo ileż można ten temat wałkować... Czasem się zastanawiam, czy takie posty nie są wrzucane celowo, na zasadzie wkładania kija w mrowisko - wiadomo, że ileś osób się zbulwersuje, skomentuje, udostępni i fanpejdż żyje.

      Usuń
  3. Witaj.

    Sama ostatnio pisałam o podobnej chociaż odwrotnej sytuacji.
    Pseudohodowle to zło. Prawdziwe co innego. Tam dba się zarówno o sunie jak i szczenięta. Wiadomo- jako posiadaczka psa ze schroniska z całego serca popieram adopcje, nie znaczy to jednak, że można stawiać na równi bezmyślne i okrutne dopuszczanie zwierząt z hodowlami o unormowanych standardach.
    A najbardziej dziwią mnie ludzie, że ktoś jeszcze wierzy w "rasowe psy za pińćset złoty".

    Pozdrawiam,
    Karola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że pseudohodowle to zło. Niestety, ostatnimi czasy obserwuję niepokojący trend społeczny polegający na stawianiu znaku równości pomiędzy hodowlami i pseudohodowlami oraz mieszaniu z błotem osób, które świadomie zdecydowały się na psa rasowego. Co gorsza, trend ów pielęgnują inicjatywy i organizacje prozwierzęce, od których osobiście oczekuję przede wszystkim mówienia prawdy i przekazywania rzetelnej wiedzy, a nie sypania pozbawionymi jakiejkolwiek wartości merytorycznej frazesami.
      Zgodzisz się chyba ze mną, że mówienie o tym, iż "pies z adopcji kocha bardziej" lub że "kupno psa rasowego to kupno kota w worku" to powtarzanie szkodliwych stereotypów i wprowadzanie ludzi w błąd. Takie rzeczy może mówić pani Jadzia spod dwójki, ale nie osoba, która pracuje dla fundacji prozwierzęcej, utrzymującej się z dobrowolnych darowizn.
      Zarówno adopcja, jak i zakup psa (co zaznaczyłam wyraźnie na początku tekstu) powinny być świadomym, przemyślanym wyborem. Osoba kupująca psa powinna wiedzieć, jakie cechy posiada dana rasa i znaleźć dobrego, odpowiedzialnego hodowcę. Osoba adoptująca psa z kolei powinna być przygotowana na to, że pupil może po zmianie środowiska ze schroniskowego boksu na mieszkanie pokazać cechy charakteru, które niekoniecznie będą się jej podobać lub ujawnić problemy behawioralne, których żaden wolontariusz nie dostrzegł. Mówienie o tym, że "pies z adopcji kocha bardziej" sprawia, że takich świadomych adopcji jest mniej.
      Osobiście gorąco popieram zarówno adopcje, jak i zakup psa rasowego - pod warunkiem, że są to odpowiedzialne, świadome decyzje, a nie zabieranie pieska "bo ma takie smutne oczy", czy też kupowanie szczenięcia w pseudohodowli, bo "wgląda tak samo, jak ten za którego sąsiad dał 3 tys. zł, ale ja dam 400 zł, taki jestem sprytny".

      Usuń
  4. Świetny tekst, w 100% oddaje to co czuję. Sama mam psa rasowego wybranego ze względu na zestaw cech charakteru który mi bardzo odpowiada - codziennie powtarzamy sobie jak bardzo jesteśmy szczęśliwi że go mamy właśnie ze względu na to jak świetnie nam się współpracuje i dobrze razem żyje (co oczywiście jest wypadkową nie tylko charakteru, ale też codziennych ćwiczeń i zaspokajania potrzeb, ale charakter na pewno nie jest tu bez znaczenia). W naszej okolicy mieszka stosunkowo dużo psów adoptowanych ze schroniska - żaden z ich właścicieli nie opowiada historii o tej mitycznej wdzięczności, tylko o ciężkiej pracy żeby psa oduczyć złych nawyków, zsocjalizować, przełamać lęki itp. Znam za to dwa przykłady psów adoptowanych (ze schroniska i wyciągniętego z ciężkich warunków), gdzie właściciele uważali się za kolejne wcielenie Matki Teresy z racji tego że adoptowali psy, ale fakt że psy nie zachowywały się idealnie pałając nieskończoną wdzięcznością budził nie tylko ich zdziwienie, ale i irytację. Jeden z psów już z właścicielami nie mieszka. Na pewno psom było w nowych domach mimo wszystko o wiele lepiej niż w schronisku, ale czy były szczęśliwe? Nie jestem do końca przekonana do stwierdzenia że lepszy jakikolwiek dom niż żaden. Żałuję ogromnie że tak mało jeszcze mówi się u nas o świadomym i odpowiedzialnym życiu z psem - nie ważne czy rasowym czy ze schroniska..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że udało się Wam tak perfekcyjnie dobrać do siebie psa. To naprawdę wielkie szczęście. :)
      Dobrze, że osoby adoptujące psy otwarcie mówią, ile pracy należy włożyć w wyprowadzenie adopcyjniaka na prostą. To bardzo ważne, żeby ludzie decydujący się na przygarnięcie psa ze schroniska wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Tu należy podkreślić również bardzo ważną rolę wolontariuszy i pracowników schronisk, którzy powinni z pełną szczerością informować potencjalnych rodziców adopcyjnych o wszelkich zaobserwowanych cechach psa - bez względu na to, czy to wady, czy nie.

      Usuń
  5. Ze stereotypami mam do czynienia już od dawna. Poruszyłaś małą kwestię, który może nie ma zbyt dużego związku z tematem posta, ale myślę, że osoby przede mną powiedziały już prawie wszystko na ten temat.
    Chodzi mi o kastracje i sterylizacje, czyli wszystkie mity związane z tym tematem, ale nie tylko z nim. Nie dawno usłyszałam, że przez to, że wysterylizowałam psa to zrobiłam mu krzywdę, bo nigdy nie miał szczeniaków i inne równie bezsensowne argumenty. Pierwszą, rzeczą jest to że mój pies to moja sprawa i nikt nie ma prawa wtrącać się do tego, co z nim robię, ale na to już nie zwracam uwagi, bo teraz chyba odbieganie od statystyk czy bycie innym to najgorsze zło. Po drugie ludzie mimo tego, że uważają się wyedukowani na jakiś temat wcale tacy nie są, mity na temat ras rozprzestrzeniają się cały czas i co raz bardziej mnie zadziwiają. Ostatnio dowiedziałam się, że rude spaniele są bardziej agresywne od innego umaszczenia sierści, tego samego psa. W takie właśnie 'interesujące' informacje ludzie, wierzą a potem dowiadujemy się od sąsiadki z mieszkania obok, że nasz pies to agresor i powinien chodzić w kagańcu.
    Równość pomiędzy pseudo-hodowlami, a hodowlami to właśnie jeden z takich bezsensownych mitów, który przez umieszczenie na takim portalu jak facebook, przenosi się na ludzi mimowolnie i często nie odwracalnie, bo przecież jak on to przeczytał w internecie to wie lepiej, bo to na pewno musi być prawda. Mimo wszystko według mnie zwierzęta w schroniskach, o których mowa w tym artykule nie mają nic wspólnego z tym tematem (no może coś mają, ale tu nie chodzi o to) i nie ma co mieszać psów hodowlanych z tymi ze schronisk. Sama w przyszłości mam zamiar jednego spa adoptować, ze schroniska, a drugiego z hodowli i zapewne komuś też to się nie podoba, ale trudno. Ludzie zawsze będą gadać.

    Pozdrawiamy
    H&F

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że postawa "moje zwierzę = moja sprawa" nie jest do końca dobra. Oczywiście, przykro jest słuchać różnych dziwnych, często niesamowicie dalekich od prawdy komentarzy na temat swojego psa (ja na przykład często słyszę, że głodzę T.), ale z drugiej strony gdyby każdy pilnował tylko swojego nosa to z pewnością nie udałoby się nam wyłapać wielu nadużyć, a telefony interwencyjne TOZ-u i rozmaitych fundacji zawsze milczałyby. Tak źle i tak niedobrze.

      Jedynym lekarstwem na całą tę sytuację jest prowadzenie działań edukacyjnych - spokojnie tłumaczenie, jak jest, czym jest sterylizacja, czy kastracja, co to pseudohodowla, jak świadomie kupić psa rasowego, z jakimi wyzwaniami wiąże się adopcja psa ze schroniska... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać.

      Usuń
  6. Dobrze napisane. Jednak tekst odnosi się do osób, którym zależy by poszukać hodowli z prawdziwego zdarzenia. Pomijasz osoby, które dopiero po jakimś czasie wyrzucają sobie, że mogły się "postarać" o psa z lepszej hodowli. Nie wszyscy hodowcy mimo, że są w ZKwP dbają o swoje psy i szczeniaki jak Ci z prawdziwego zdarzenia, a od nich ludzie też kupują psy. Co do charakteru psa, hodowca nie jest w 100% przewidzieć jaki owy szczeniak będzie miał charakter. Hodowca może mieć podejrzenia i konkretnego psiaka oddać tym ludziom, którzy potrzebują go do konkretnych celów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst odnosi się przede wszystkim do wpisu zamieszczonego na fanpage Korabiewic - jest odpowiedzią na tekst schroniska, nie jest natomiast poradnikiem kupowania psów rasowych, czy próbą definiowania pojęcia pseudohodowli. "Ja się nie wstydzę..." to naprawdę bardzo wąski tematycznie artykuł. ;)
      Zgadzam się z Tobą zarówno co do tego, że nie wszyscy hodowcy są ok, jak i co do tego, że pies nie robot i nie wszystko da się w kwestii jego charakteru przewidzieć. Na pewno kiedyś napiszę coś o tym, jak świadomie kupić psa rasowego, czy jest, a czym nie jest pseudohodowla, etc. :)

      Usuń
    2. Tekstu nie widziałam (jeszcze!), obecnie mogę powiedzieć tyle, że na pewno Twój wpis jest odpowiedzią na niego. Ale trzeba wyprowadzać ludzi z "błędu" i pisać o wszystkich rzeczach otwarcie. O wszystkich mitach, problemach i potrzebach psów.
      Pozdrowionka :)

      Usuń
  7. Zgadzam się z Tobą. Ostatnio na zapytaju widziałam nawet pytanie, coś związanego z rozmnażaniem psów i w opisie tamta osoba napisała, że chce ,,spiknąć" swojego psa i psa sąsiada w typie jakiejś rasy, żeby mieć szczeniaki i zrobić na złość rodzicom, którzy nie zgadzają się na nowego psa...
    Nie powinni obrażać osób, mających psy z hodowli, przecież to każdego indywidualna sprawa, jakiego psa chce i większość takich decyzji jest dobrze przemyślana...
    Weszłam na fanpage'a tego schroniska, ale tekstu nie znalazłam, może nie umiem szukać, albo go usunęli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie usunęli - mam wrażenie, że usunięcie czegoś, czy przeproszenie za nadmiernie emocjonalną reakcję i obrażanie innych miłośników psów jest osoba zawiadująca fanpajedżem uważa za akcję poniżej swojej godności. ;) Zresztą, przykro to pisać, ale zobaczyłam dziś na stronie facebookowej schroniska sporo komentarzy osób, które są zniesmaczone agresywnym tonem wypowiedzi przedstawicieli Korabiewic. Przydałaby się im cierpliwa, spokojna osoba, która umie trzymać nerwy na wodzy do prowadzenia fanpejdża i odpowiadania fanom, czy potencjalnym rodzinom adopcyjnym - bo jak na razie świetnie wychodzi im robienie sobie czarnego PR-u.
      Tekst jest tu: https://www.facebook.com/Schronisko.w.Korabiewicach/posts/844428388950900

      Usuń
    2. Dziękuję za podanie linka :)
      Do punktu trzeciego przy adopcji na nic szczególnego nie zwróciłam uwagi, ale czwarty? Nigdy nie zgadzałam się z tym, że adoptowany pies kocha bardziej, a tutaj jeszcze stwierdzili, że psiej miłości za pieniądze się nie kupi- ale psy raczej nie są świadome, że są kupowane. Ach i tak, Twoja T. Cię nie kocha bo ją kupiłaś, tak?...
      A co do kupna psów rasowych się nie wypowiem- mi szkoda słów i Ty już chyba 'wyczerpałaś' temat.
      Rzeczywiście autor tego tekstu nieźle 'narozrabiał', no i powinien może jakoś to sprostować, czy coś...

      Usuń
  8. Tak sądziłam, że Tobie też link nieco podniesie ciśnienie - ja na ten temat nie mam nic więcej do powiedzenia - zgadzam się z Tobą!(zresztą jak w wielu kwestiach :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi podniósł, że chyba już dostałam bana na korabiewickim fejsie (nie mogę komentować). Trochę to słabe, bo jestem osobą, która nawet jak się z kimś nie zgadza swoje opinie wyraża w kulturalny sposób i tak było również tym razem. Cóż, nie wszyscy dojrzeli do obecności w mediach społecznościowych. ;)

      Usuń
  9. Najgorsze jest to że wszyscy-hodowcy, wolontariusze, właściciele psów tych rasowych i kundelków- uwielbiają psy, i zamiast działać razem rzucają się sobie do gardeł.

    OdpowiedzUsuń
  10. A widziałaś te teksty w dyskusji, że "jak można kupować, kiedy w schronisku jest tyle psów"? Że to zabieranie domu bezdomnym zwierzętom...ja nie wiem, co jest z niektórym ludźmi nie tak. Pewnie się powtórzę, ale twardo stoję na swoim - nikt nie ma prawa mówić, jaką decyzję ma podjąć drugi człowiek na następne 15 lat, ani pięć, ani 3 minuty. Nikt nie każe brać dzieci z sierocińca, a nie rodzić własnych, nie bierze się tylko starych aut, bo szkoda, tak więc dlaczego adoptować psa? Tylko dlatego, że bezdomny? Przykre, ale takie jest życie. A adopcja psa po przejściach to nie bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś jest całkowicie przeciwny kupowaniu psów (czy szerzej - zwierząt w ogóle) i taki pogląd uszanować. To, co mi się najbardziej nie podoba to próba przekonania innych do swojego toku myślenia za pomocą rozpowszechniania nieprawdy, która może wręcz przyczypić się do spadku odpowiedzialnych adopcji ("adoptowany kocha bardziej" - serio?). :(

      Usuń
  11. No no i jeszcze wierniejszy, mądrzejszy i wdzięczny za uratowanie życia ;) wypisz wymaluj Bohun, który jeszcze rok temu uznałby, że jesteśmy mu zbędni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, bo Bohun jest ponad takie banały, jak wdzięczność :P

      Usuń

Uwagi? Opinie? Chętnie poznam Twoje zdanie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...