piątek, 15 sierpnia 2014

5 mitów o posiadaniu psa

Pamiętam, że dawno, dawno temu, kiedy zawzięcie próbowałam namówić rodziców na psa ich odmowa zawsze była poparta długą litanią problemów, jakie powoduje pojawienie się czworonożnego domownika w życiu rodziny. Teraz, gdy od jakiegoś czasu jestem szczęśliwą właścicielką T. wiem, że przynajmniej część z nich można włożyć między bajki.

1. Pierwszy spacer koniecznie o 6 rano
Ze wstydem przyznaję, że nigdy nie byłam fanką wczesnego wstawania. Aby móc normalnie funkcjonować nie muszę wprawdzie codziennie spać do południa, jednak wspomniana 6 rano to dla mnie po prostu środek nocy. Doskonale wiedziała o tym moja mama, która - kiedy po raz tysięczny prosiłam ją o psa - przekonywała mnie, że najlepszy przyjaciel człowieka na pierwszy spacer każdego dnia musi wychodzić bladym świtem, w przeciwnym razie bowiem będzie niezwykle nieszczęśliwy. Wszyscy rodzice świata, niniejszym odbieram Wam ten absurdalny argument: pies z łatwością dostosowuje się do codziennej rutyny swojej rodziny i na pierwszy spacer może wychodzić zarówno o 5 rano, jak i o 11 w południe. T. jest świetnym tego przykładem: w hodowli została przyzwyczajona do tego, że wstaje wraz z pierwszymi promieniami Słońca, toteż - ku mojemu przerażeniu - nasz pierwszy, wspólny, poranny spacer odbył się o 4.30. Na szczęście, dość szybko udało się nam przekonać T., że 8, czy 9 rano to równie dobre godziny na pierwsze w danym dniu wąchanie osiedlowej trawki. Nie wymagało to też jakiejś szczególnej szkoleniowej gimnastyki - wystarczyło codziennie odrobinę opóźniać godzinę rozpoczęcia porannego spaceru. Obecnie T. w weekendy bez problemu może poczekać nawet do południa.

2. Pracujesz, więc nie możesz mieć psa
Często, kiedy rozmawiam z kimś, komu marzy się pies, okazuje się, że dana osoba nie decyduje się na sprawienie sobie zwierzaka, bo pracuje na pełny etat i jest przekonana, iż zostawienie go samego w domu na 8 godzin to co najmniej akt okrucieństwa. Tymczasem, podobnie, jak w kwestii godzin spacerów, dla zwierzaka wszystko jest kwestią odpowiedniego przyzwyczajenia do sytuacji i dobrego planowania spacerów. Psa można bez problemu przyzwyczaić do tego, że rano wychodzi na krótki spacer “fizjologiczny”, a pod nieobecność właściciela grzecznie śpi na swoim posłaniu lub w klatce kennelowej. Trzeba jednak pamiętać o tym, że po powrocie do domu należy zafundować mu wspaniały, pełen wrażeń spacer, na którym będzie mógł się zmęczyć, wybiegać i rozładować zgromadzoną przez cały dzień energię. Naprawdę, łączenie posiadania psa z pracą zawodową to nic niezwykłego, czy nagannego. Po pierwsze, ktoś w tym związku musi zarabiać na karmę, smakołyki i inne przyjemności. Trudno oczekiwać, aby zajmował się tym pies. Po drugie, najważniejsze: lepsze 8 godzin spędzonych samotnie w domu, niż 24 godziny w schroniskowym boksie!

3. Pies tylko do domu z ogrodem
Wiele osób uważa, że trzymanie psa w małym mieszkaniu w bloku to barbarzyństwo, zwłaszcza, jeżeli mowa o przedstawicielach dużych ras. Każdy, kto decyduje się na psa, a przy tym nie dysponuje odpowiednimi warunkami lokalowymi, a więc domem z wielkim ogrodem, robi zwierzęciu krzywdę. Prawda jest taka, że dom z ogrodem może być z perspektywy psa zarówno zaletą, jak i przekleństwem. O co chodzi? Dla psa nie liczą się warunki lokalowe właściciela, ale to ile poświęca mu się czasu, jak wiele zapewnia mu się interesujących spacerów i kontaktu z człowiekiem. Posiadanie domu z ogrodem zachęca właściciela czworonoga do lenistwa w tych najważniejszych kwestiach: pada, więc dziś wyjątkowo odpuszczę spacer, niech pies pobiega sam po ogrodzie. Z czasem takich wyjątków jest coraz więcej: a to zbyt ciepło, a to zbyt zimno, a to zbyt wietrznie. W końcu pies w ogóle przestaje wychodzić na spacery. Wydaje się, że skoro ma do dyspozycji duży ogród to nie dzieje mu się krzywda, jednak to nieprawda. Dla zwierzaka teren należący do domu jego właścicieli jest jak kolejny pokój, tymczasem, aby poprawnie funkcjonować potrzebuje on nowych zapachów i bodźców, które może zapewnić jedynie spacer i związane z nim poznawanie nowych miejsc oraz socjalizacja z innymi psami. Osoba, która razem ze swoim psem mieszka w bloku nie może pozwolić sobie na tego rodzaju lenistwo: musi sama bez względu na pogodę i inne okoliczności zadbać o zrealizowanie potrzeby ruchu swojego czworonożnego przyjaciela. Przez to często psy “mieszkaniowe” są lepiej zsocjalizowane, wybiegane, a także mają lepszy kontakt z właścicielem, niż psy “domowo-ogrodowe”. Każdy kto decyduje się na psa powinien pamiętać, że nie liczą się warunki lokalowe, ale poświęcony zwierzakowi, spędzony wspólnie z nim czas.

4. Mały piesek jest jak maskotka
O ile jestem w stanie na jakimś poziomie zgodzić się z popularnym stwierdzeniem, że mały pies to mały kłopot, bo po prostu zwierza, który waży 2 kilogramy fizycznie łatwiej jest opanować, niż zwierza, który waży kilogramów 20, o tyle okropnie drażni mnie powszechne traktowanie przedstawicieli małych ras niczym pluszowych przytulanek. Gdy po raz kolejny widzę yorka, czy maltańczyka w “eleganckim” ubranku i noszonego wszędzie w torebce jest mi smutno. Podobnie, kiedy taki piesek spaceruje na smyczy, a jego właściciele na widok mojego “wielkiego psa-mordercy” ratują go, biorąc na ręce. Gdy natomiast kolejny raz takie “pluszowe cudo” rzuca się na mojego psa z zębami, a jego właściciel tłumaczy, że “on jest przecież taki słodki i nic nie zrobi” jestem po prostu wściekła. Pies to pies. Bez względu na to, jakiego jest rozmiaru trzeba go odpowiednio zsocjalizować (a nie unikać kontaktu z jakimkolwiek innym psem, bo maleństwo na pewno tego nie przeżyje), nauczyć poprawnych zachowań (rzucanie się z wściekłym ujadaniem na wszystko i wszystkich nie jest poprawne) i poświęcić czas oraz energię na jego wychowanie (bo nawet, jeżeli wyglądem przypomina maskotkę, to nie można go wyłączyć i odłożyć na półkę), a także dać mu się wybiegać podczas spacerów (a nie wszędzie nosić w torebce). Z moich obserwacji wynika, że małe pieski to zakały czworonożnego świata, czy też - ich właściciele, którzy zamiast traktować je, jak żywe stworzenia o określonych potrzebach widzą w nich jedynie urocze, kruche i aż za łatwe do zniszczenia przytulanki. Efekt jest taki, że bardziej obawiam się, iż ugryzie mnie york, niż pitbull.

5. Zepsute wakacje
“Chcesz kupić/adoptować psa? Będzie tylko przeszkadzał! Co zamierzasz zrobić z nim np. w wakacje?” - z pewnością każdy psiarz in spe przed pojawieniem się w domu nowego, czworonożnego członka rodziny chociaż raz usłyszał ten argument. Ta - jakże często przejawiana - troska o wakacyjne wyjazdy jest o tyle dziwna, że obecnie dostępnych jest naprawdę wiele rozwiązań zarówno dla osób, które pragną spędzić urlop z psem, jak i tych, które wolą podróżować same. O opiekę nad pupilem można poprosić rodzinę lub przyjaciół, można psa umieścić w hotelu dla zwierząt lub zatrudnić pet sittera. Wreszcie, można po prostu zabrać go ze sobą i cieszyć się urlopem w towarzystwie 4 łap. Większość psów, jeżeli zostały do tego odpowiednio przyzwyczajone, bez problemów jeździ samochodem lub pociągiem. Przedstawiciele małych ras mogą podróżować z właścicielem na pokładzie samolotu. Coraz więcej jest campingów, pensjonatów i hoteli, które nie tylko przyjmują gości ze zwierzętami, ale nawet nie pobierają za nie dodatkowych opłat. Zorganizowanie opieki dla zwierzaka lub wyjazdu przystosowanego do czworonoga to naprawdę żaden kłopot. Wystarczy odrobina zaangażowania i wysiłku. Oczywiście, odpowiednie przemyślenie wszelkiego rodzaju ewentualnych problemów przed pojawieniem się w domu psa jest jak najbardziej wskazane, trudno mi jednak zrozumieć, dlaczego tak wiele osób koncentruje się akurat na kwestii wakacji. Dlaczego zamiast pytać o wyjazdy nie pytamy na przykład o problemy behawioralne?


photo credit: thepatrick via photopin cc

19 komentarzy:

  1. Świetny post. Moi rodzice na szczęście zawsze kochali psy i nie tylko "małe przytulanki". Moja mama posiadając z rodzicami i siostrą 2 pokojowe miezkanie na 7 piętrze posiadali owczarka niemieckiego i nie było z nim problemu 30lat temu. To jak teraz człowiek może mieć problem z 10kg kundelkiem, bo "mieszka w mieście"(?). Zawsze jest cyt. Chce mieć psa. Ale... .

    H&F

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodzice też mogą czasami się mylić :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie to prawdziwe :)
    Poranne wstawanie...to ja muszę Emeta ściągać z łóżka :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały post!
    Mit numer jeden - mogę tylko się z niego pośmiać... Mój pies dzisiaj poszedł na pierwszy spacer o 13tej, wcześniej panienka nawet nie miała na to ochoty, wolała się wylegiwać na słońcu na balkonie. Jest przyzwyczajona do elastycznego planu dnia właścicieli i nie ma wyrobionych nawyków przypisanych do konkretnych godzin.
    Co do drugiego mitu to sama kiedyś myślałam, że to nie jest dobre aby pies siedział w domu sam przez tyle godzin, ale po przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku, że faktycznie to jest dla psiaka lepsze niż schronisko.
    Jeszcze co do punktu czwartego, bo akurat jestem posiadaczką małego psa... My pozwalamy Lunie na zabawę ze wszystkimi psami, poza tymi, które mogą by agresywne i właściciel o tym ostrzega albo jest to na pierwszy rzut oka widoczne. Ale Luna bardzo często bawi się z psami największych ras (choć sama jest kundelkiem wielkości ratlerka) i o dziwo przez te 1,5 roku od kiedy jest z nami nie skończyło się to żadnym jej połamaniem czy innym poturbowaniem w trakcie zabawy. A o to bardziej martwią się chyba właściciele tych dużych psów, które się z Luną bawią. Mam nadzieję, że nie zapeszę, ale pies to nie krucha lalka z porcelany, poradzi sobie w relacji z większymi, jeśli tylko będzie przyjaźnie do nich nastawiony (a do tego oczywiście potrzebna jest odpowiednia socjalizacja).

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny post, przed pierwszym psem wszystkiego się obawiałam, a teraz wiem, że zupełnie niepotrzebnie.
    G'Iro jest mistrzem wstawania- jako typowo studencki pies ( :p ) wychodzi ostatni raz grubo po północy i słodko śpi do 12.
    Wyciągnięcie go na spacer wcześniej niż 10-11 graniczy z cudem- przeciąga się, ociąga, nie chce iść, zawraca od razu po pierwszym siku i generalnie ma wyraz twarzy "idź matka sama sobie spacerować o tej porze!" ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. uśmiałam się, bo wszystkie te argumenty przerabiałam przez 8 lat, teraz jest 13.30 a mały się jeszcze nie chce ruszyć na pierwszy spacer :D

    OdpowiedzUsuń
  7. zgadzam się z twoimi komentarzami w punktach 2 i 3 :), a co do wakacji, to zanim kupiłam Avię to podzwoniłam po znajomych - sztuk 4 i dopytałam się czy w razie czego będą mogli się zaopiekować psem, a obecnie psami. I tak sobie radzę, kiedy jadę na szkolenie lub na wakacje, gdzie nie mogę zabrać są. Co do pociągu - to jeżdżę z dwoma - jeden w transporterze - za tego nie płacą ) a drugi na transporterze ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawda jest taka, że jak się kocha swojego psa, to wszystko można ze sobą jakoś pogodzić :)
    Świetny post.
    Pozdrawiamy, Maria i Harry
    dziennik-mojego-labka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się w 100% z punktem o małych psach. Ludzie kompletnie nie zauważają, że yorki i maltańczyki mają takie same potrzeby jak inne psy! Nie rozumiem też różnicy w społecznej akceptacji problemów małych psów i dużych. Mój średniej wielkości pies w okresie dojrzewania miał strachy i byle kosz na śmieci potrafił sprawić, że szczekał ze strachu. W takich sytuacjach spotykałam się z olbrzymią nietolerancją. Zwłaszcza kiedy chciałam podejść do obiektu strachu i pokazać psu, że to nic strasznego. Ludzie często się oburzali się, mimo tego, że stali ładne parę metrów dalej. W mojej bramie mieszkają cztery yorki - każdy z nich niewychowany, jeden nawet gryzie po kostkach i jeden amstaf - dogoterapeuta.

    OdpowiedzUsuń
  10. kochani psiarze, oby więcej takich wpisów. Dziś internet to potęga, dzięki takim informacjom może uda się choć kilka osob przekonać, że nie można trzymać się mitów!

    OdpowiedzUsuń
  11. Exactly :) Piękny pogrom mitów :) Jako dumna towarzyszka setera przyznaję, że to wszystko bullshit i dla chcącego nic trudnego. Świetny post.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla chcącego nic trudnego:
    - Zuzia wychodzi w tygodniu po 8:00 a w weekendy nawet o 11:00
    - chodzę z bratek do szkoły, rodzice pracują często poza domem - pies jest sam i śpi
    - nie mamy ogrodu i mieszkamy w bloku - mamy las
    - Zuzia nie jest duża, ale na pewno nie jest pluszakiem - potrzebuje dużo ruchu, jest wąchaczem. Nigdy jej nie odciągam od innego psa, no chyba, że zaczynają na siebie paszczeć, lub jeśli właściciel drugie psa sobie tego nie życzy
    - sunie zabieramy ze sobą wszędzie na wakacje, ferie, po prostu wszędzie, nie licząc oczywiście szkoły i pracy. Fakt, czasem jest problem ze znalezieniem noclegu, czy miejsca, gdzie można ją wprowadzić, by coś zjeść, ale zazwyczaj się udaje :)
    Super wpis! Każdy powinien się z tym zapoznać, przestać szukać wymówek i adoptować czworonoga :D

    Pozdrawiam!
    http://poprostuzuzia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. @All:
    Ojej, bardzo mi miło, że wpis spodobał się tylu osobom. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O, bardzo dobre :D Aczkolwiek jeśli chodzi o małe pieski to cóż, bywa różnie. Psiak mojej przyjaciółki, papillon, wprawdzie jest najbardziej agresywną i narwaną paskudą, jaką w życiu wdziałam i gdyby miał taki charakter będąc dobermanem, trzeba by go było trzymać w klatce na tygrysa, ale jego po prostu trzeba nosić na rękach. Obie z przyjaciółką wychodziłyśmy zawsze z założenia, że szczęśliwy pies to wybiegany pies, zwłaszcza, że obie miałyśmy psiaki bardziej myśliwskie, ale jak próbowałyśmy z tym czymś wychodzić, to pies zaliczał taki zgon, że drogę powrotną leżał w torebce niczym pluszak (i równie bezwładnie :P ) Jeśli ktoś jest mało ruchliwy to myślę, że psiak z IX grupy jest dobrym wyjściem. Oczywiście na spacer wyjść trzeba, ale też nie musi być to spacer jak z seterem :D
    A jeśli ktoś robi sobie wymówki... widać po prostu nie jest przekonany, żeby wziąć psa, więc niech i nie bierze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno masz rację, że wymówki oznaczają, iż ktoś nie jest gotowy na psa i nie powinien sprawiać sobie zwierzaka. Z drugiej jednak strony, wiedza kynologiczna w naszym kraju stoi na tak marnym poziomie, że są ludzie, którzy bardzo by chcieli, ale którym "wszystkowiedzące" otoczenie wmawia, że nie mogą mieć zwierzaka i nie będą w stanie odpowiednio się nim zająć.

      Usuń
  15. Dobry temat, mitów związanych z posiadaniem psa jest wiele, mnie jeszcze rzuca się w oczy, że pies o czarnym podniebieniu jest agresywny :D Ale przyznam, że w biegu lat zauważam o wiele więcej mitów o kotach...

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiem że z lekkim opuźnieniem ale po prostu musiałam dodać swoje 2 grosze. :)
    Punkt 1 jest doskonały zgadzam się z tobą, przykro mi rodzice ale nie możecie przedstawiać tego argumentu, mój pies od początku śpi do ok.11.00 (+/-) a jak jest budzony o 6.30 od poniedziałku do piątku to jest taki przymulony i nie wie o co chodzi, że czemu tak wcześnie wstaje no ale jaki pan taki pies. 2 punkt też popieram (ogólnie wszystkie popieram) przecież to jest oczywiste, że człowiek musi zarabiać co wiąze się w większości przypadków z wychodzeniem z domu na ok 8 godzin. uważam że praca nie koliduje z posiadaniem psa. Za totalny absurd uważam osoby które biorą psa po czym dodają ogłoszenie (olx, alegratce itp.), że pracują 8 godzin i pies siedzi sam w domu, takie jest życie z mojego otoczenia nie znam osoby która siedziałaby z psem non stop w domu. Uważam że to jest poniekąd nie zdrowe dla psychiki takiego psa bo jest on przyzwyczajony do tego że w domu cały czas ktoś jest i pozostawiony sam cociażby na chwile (np.zakupy) może przejawiać lęk separacyjny objawiający się szczekaniem, wyciem (nie przyjemne dla sąsiadów) czy niszczeniem przedmiotów bo pies nie będzie rozumiał że nieobecność właściciela to nic złego i że to normalne.
    Podpunkt 3 o to też uważam za oczywiste że większość właścicieli z domkiem i ogródkiem podczas ulewy/deszczu/śniegu wypuści psa po prostu na podwórk aa bo to jest zimno, a bo pada, a bo wieje, a bo to a bo siamto. Oj a ztym podpunktem (4) się całkowicie zgadza. Jako właścicielka yorka nie wyobrażam sobie żeby pozwolić komuś pogłaskać Funego wiedząc że jeżeli obca osoba ze szybko zbliży do niego ręke lub będzie natarczywa to zostanie chapnięta, ale jęśli da mu pierw powąchać ręke to wtedy może pogłaskać ale niech nie liczy na więcej. Nie rozumiem też idei brania małego psa na ręce przy przechodzeniu koło dużego gdzie jeżeli Funy idzie na "podłodze" to jest jeszcze w stanie przejść koło takiego psa spokojnie i coraz częściej może też się powąchać to gdy byłby na rękach odrazu przeszedłby do trybu ataku. Noszenie małych psów na rękach daje im poczucie wyższości i pewności siebie w głównej mierze przyczynia się też do agresji (nie mówie o wyjątkowych sytuacjach gdzie wzięcie na ręce uratuje mu zdrowie czy życie). Wogule psy małych ras powinny trafiać do właścicieli którzy nie zwracają uwagi na to że on jest taki mały, taki słodki i potrafią mu się oprzeć, osoby które rozumieją że pies to pies bez względu na wielkość, a york to w dodatku terrier znam takie które terrierów nie przypominają, ale Funy choć nie z ZKwP to terier z krwi i kości w 200% z instynktem (do łapania i zabijania gryzoniowatych) jak z Zakopanego do Gdyni. Nie wyobrażam sobie (ja osobiście wiele osób może się ze mną nie zgodzić), że mój pies żebra przy stole a ja nie potrafie mu się oprzeć. Funy doskonale wie że ode mnie nie dostanie, że na mnie nie działa skomlenie podczas gdy ja jem czy oczy kota ze szreka nie to nie, jeszcze rok temu dostawał odemnie kąski jednak gdy przestało mnie to bawić i powiedziałam dość chcę jeść w spokoju od razu załapał że NIE i koniec (chyba że mi mięso nie smakuje to jest wyjątek ale i tak dopiero po zjedzeniu przeze mnie większości z tależa, je dopiero jak ja skończe). Co do 5 wakacje chciałabym spędzić gdzieś nad możem albo w górach z psem jednak od 3 lat się tak nie stało, pies zawsze jest w domu (oszywiście z jakimś domownikiem).
    Miało być 2 grosze a wyszło jak wyszło jednak post przydatny i każdy kto chciałby mieć psa powinien takie posty przeczytać na różnych blogach żeby zaczerpnąć różnych poglądów na różne tematy związane z daną rasą czy ogólnie z psem.
    Pozdrawiamy K&F

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie się wpis też bardzo podobał :), choć chcę wziąć w obronę rodziców używających argumentu porannego spaceru: jeśli dziecko jest szkolne, chodzi do szkoły na rano, a jego rodzice pracują, to chciał nie chciał - spacer trzeba wkomponować w poranne czynności i wypada o wczesnym poranku. Miałam psa jako dziecko i faktycznie pamiętam że w tygodniu wychodził około 6:) (mój obecny pies z kolei wychodzi jeszcze wcześniej, ale to dlatego że chcę go wybiegać przed pracą by lepiej znosił samotne godziny gdy jesteśmy w pracy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, masz rację - pies musi dostosować się do rytmu życia rodziny, z którą przyszło mu mieszkać i w sumie przede wszystkim to chciałam powiedzieć w punkcie dotyczącym spacerów. Jeżeli ktoś wstaje codziennie o 5 to pies będzie wstawał z nim, ale jeżeli ktoś pracuje popołudniami, czy zwyczajnie później zaczyna swój dzień pies szybko się dostosuje zamiast sadystycznie budzić właściciela o świcie. ;)

      Usuń

Uwagi? Opinie? Chętnie poznam Twoje zdanie.

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...