Posłuszeństwo sportowe staje się ostatnimi czasy coraz bardziej popularne i lubiane. Ogromnie cieszy mnie, że obedience przestaje być postrzegane, jako aktywność dla nudziarzy z autorytarnymi zapędami, jednak coraz częściej odnoszę wrażenie, iż ten sport uważany jest za niezbyt wymagający – taki, który łatwo można dodać do swojego “psiego CV”. To prawda, posłuszeństwo sportowe ma relatywnie niski próg wejścia. Na starcie nie trzeba zaopatrywać się w tony drogiego, profesjonalnego sprzętu, wydawać mogłoby się więc, że aby zacząć, wystarczą garść smakołyków i dobre chęci. Tymczasem, to jedna z najtrudniejszych dyscyplin kynologicznych, która wymaga od psa precyzji i dynamiki w wykonywaniu zadań, ogromnej koncentracji i długiej pracy bez nagrody. Stąd, już na początku przygody z posłuszeństwem sportowym, warto – zamiast w piękny, kolorowy szarpak – zainwestować w zajęcia z trenerem. Bo obedience…
niedziela, 24 kwietnia 2016
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
W czym noszę smakołyki na spacer?
Ostatnimi czasy jedzenie jest dla moich psów rzeczą najważniejszą na
świecie. Gambit od samego początku dał się poznać jako osobnik, w który w
puszce czaszki zamiast mózgu ma dodatkowy żołądek, Tytania z kolei po
sterylizacji rozwinęła w miejscu utraconej macicy prawdziwą czarną
dziurę, która chętnie pochłania wszystko co tylko znajdzie się w zasięgu
pyska. W związku z tym, skoro już nie mogę narzekać na motywację
pokarmową, bardzo pilnuję tego, aby coś na ząb zabierać ze sobą na
każdy, nawet najkrótszy spacer. A biorąc pod uwagę, że napychanie
kieszeni kurtek i spodni kawałkami parówek, czy nawet suchą karmą to nie
jest najlepszy możliwy pomysł na każdy rodzaj spaceru mam inny sposób
patent na wygodne noszenie przy sobie smakołyków. Dzięki temu moje
żarłoczne potwory nie czują się zaniedbane, a mnie udaje się chociaż
częściowo uniknąć zabrudzenia ubrań na poziomie menelskim minus. W takim
razie w czym noszę smakołyki na spacer (i nie tylko)?
środa, 13 kwietnia 2016
Gambit: pierwszy rok + FILM
Swoją karierę w Polsce Gambit rozpoczął z przytupem. W kręgu jego zainteresowań mieściły się jedynie dwie czynności: wylewanie z siebie hektolitrów moczu na drewnianą podłogę w wynajmowanym mieszkaniu i podgryzanie Tytanii. Nasz pierwszy dzień upłynął mi więc na bieganiu po schodach ze szczeniakiem pod pachą, ronieniu gorzkich łez w rude futro i desperackim przepraszaniu Tytanii za sprowadzenie do domu małego, czekoladowego potwora. Piękny start, nie ma co. Na szczęście, P. interweniował i sprowadził wsparcie w postaci Doroty, która postawiła mnie do pionu, a do tego, jak zawsze przypadku moich psów, miała absolutną rację. Teraz, gdy nieuchronnie zbliżają się pierwsze urodziny Gambita, mogę powiedzieć, że jest zwierzęciem bajecznie prostym w obsłudze.
poniedziałek, 4 kwietnia 2016
FILM i Wielkanoc w Krakowie
Dzisiaj bez zbędnych słów zapraszam Was do obejrzenia filmowej relacji z naszego kolejnego pobytu w Krakowie. Nie zapomnijcie włączyć HD, a po obejrzeniu filmiku klinąć guziczka „Subscribe!”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)